Książe drobiu
Mieszkam na wsi z rodzicami. Po dziadkach mój tata odziedziczył dom i pięć hektarów pola. Niestety gleba słaba, niewiele na niej urośnie, stała odłogiem. Mieliśmy tylko mały ogródek, bardziej na swoje potrzeby. W tamtym czasie byłem już prawie dorosły, chciałem zostać na wsi, ale perspektywy były raczej słabe. Z tej ziemi nie można było się za wiele dorobić. Zaczęliśmy się zastanawiać co można tu posadzić. W pewnym momencie dostaliśmy z mamą olśnienia. Skoro nie możemy tu nic sadzić to może coś wybudujemy. I tak o to zrodził się pomysł hodowli kur na jajka. Rodzice wzięli mały kredyt, przerobiliśmy starą stajnię na kurnik, a stodołę po drobnych poprawkach i zabezpieczeniu przed gryzoniami przeznaczyliśmy na magazyn słomy i paszy.
Zakupiliśmy kury, zaczęliśmy szukać odbiorców. Na początku było ciężko, ale ludzie szybko przekonali się, że nasze jajka są bardzo dobrej jakości. Był to moment, w którym ludzie coraz rzadziej mieli jakieś zwierzęta hodowlane przy domu, nawet na wsi dlatego łatwiej było o klientów na miejscu. Koledzy się ze mnie śmiali, że jestem królem drobiu. Na początku mi to przeszkadzało i myślałem co za diabeł mnie podkusił, żeby to wymyślić. Rok później mieliśmy już spore grono odbiorców, nie tylko indywidualnych, ale także pobliskie sklepy. Kupiliśmy większego busa do rozwożenia jajek. Wzięliśmy duży kredyt, aby wybudować 2 duże kurniki. Zautomatyzowaliśmy nasze przedsiębiorstwo. Teraz po 4 latach produkujemy bardzo duże ilości jajek, wysyłamy już nawet do sieci sklepów, nie tylko osiedlowych sklepików. Może i jestem królem drobiu, ale dzięki temu mogłem zostać w moim ukochanym miejscu, a koledzy w większości siedzą na budowie za granicą i czasami podpytują czy nie ma u mnie pracy w moim drobiowym królestwie.
Komentarze
Prześlij komentarz