Nieodpowiedzialni koledzy
Kocham polskie morze. Wielu ludzi mówi, że jest za zimne, żeby pływać i wiecznie jest niepewna pogoda. Mi to nie przeszkadza, jak jest ładnie, można się opalać, jak jest brzydko to można pozwiedzać, a jest co. Pewnych wakacji pojechaliśmy ze znajomymi w osiem osób na tydzień do Mielna. Pogoda była fantastyczna. Opalaliśmy się, pływaliśmy, wieczorami jakaś dyskoteka. Jedno, co mnie niepokoiło to to, że moi koledzy codziennie musieli coś wypić, przecież są wakacje. Najgorsze było to, że po alkoholu wchodzili do morza. Ostrzegałem ich, że to może się źle skończyć, ale uważali, że jestem sztywniak i przewrażliwiony, przecież potrafią pływać. Niestety po alkoholu dwóch przeceniło swoje możliwości i zostali porwani przez morze. Wraz z innymi plażowiczami rzuciliśmy się na ratunek. Jednego kolegę udało się stosunkowo szybko wydostać na brzeg i po podjętej reanimacji przywrócić do żywych. Trafił do szpitala. Drugi kolega nie miał tyle szczęścia, jego ciało znaleziono następnego dnia. Po tym wszystkim zerwałem z nimi kontakt, nie dlatego, że wydarzyła się ta tragedia, ale dlatego, że wielu ludzi musiało ryzykować swoje życie, aby ich uratować. Szkoda mi tylko narzeczonej kolegi, tydzień po jego śmierci dowiedziała się, że jest w ciąży.
Mimo wszystko, co roku jeżdżę nad nasze polskie morze, ale tylko ze swoją odpowiedzialną rodziną.
Komentarze
Prześlij komentarz