Ojciec nie chce kota. Rodzina i tak bierze kota
Mieszkam na wsi. Zawsze chciałam mieć kota, ale tata się nie chciał zgodzić. Pewnego razu okazało się, że mamy w stodole pełno myszy, wyjadały nam pszenicę i paszę dla zwierząt. Wtedy wpadłam na pomysł, żeby zaproponować jakiegoś kotka. Tata niechętnie ale się zgodził. Wyszukałam w internecie ogłoszenie i znalazłam pięknego biało – rudego kociaka. Pokazałam rodzicom zdjęcia, mama od razu się w nim zakochała, tata tylko mruknął, że może być. Tyle mi wystarczyło. Pojechaliśmy po niego w weekend. Kupiłam kuwetę i żwirek. Tata się pytał po co to skoro kot będzie mieszkał na polu, a nie jak jakiś hrabia w domu. Nie zwracałam na to uwagi, na początku i tak był za mały, musiał mieszkać w domu. Gdy kot podrósł, wypuszczaliśmy go na pole, a głównie do stodoły, żeby łapał myszy. Niestety, kotek okazał się hrabią i ani w głowie mu było gonić za posiłkiem. Czekał na swoją karmę, na zewnątrz też się nie chciał załatwiać, a spał tylko w moim pokoju. Historia skończyła się tak, że kupiliśmy trutkę na myszy, kot został naszym hrabią jak go tata nazywa. Najśmieszniejsze w tej historii jest to, że mój tata, który nie lubi kotów przywiózł pewnego dnia pięknego malutkiego burego kotka. Na pytania po co przywiózł kotka skoro na pierwszego nie chciał się zgodzić – odburknął w swoim stylu. A co? To ten stary nie może mieć przyjaciół?
Komentarze
Prześlij komentarz