Pasję można odkryć w każdych okolicznościach

Nigdy nie byłam ani za chuda, ani za gruba. Mam normalną budowę ciała. Ćwiczyć nie lubiłam, mimo to kondycję od zawsze miałam dość dobrą. W szkole byłam jedną z lepszych na wf-ie. W trzeciej klasie liceum zainteresował się mną chłopak z równoległej klasy. Mega przystojniak, każda do niego wzdychała. Zostaliśmy parą. Na początku było cudownie, jak w bajce, jednak po jakimś czasie zaczęły się z jego strony docinki odnośnie mojej wagi. Na początku mówił, że moglibyśmy razem pójść na siłownię, popracować nad mięśniami, to było ok, bo w sumie dla zdrowia można coś zrobić. Chodziliśmy miesiąc, ale efektów nie było, zresztą bardziej wolę spacery lub pływanie. Zrezygnowałam z siłowni, wtedy stał się już opryskliwy. Zaczął nazywać mnie po prostu spaślakiem albo jego „pieszczotliwym” świnka. Starałam się nie reagować, ale pewnego dnia wybuchłam i go zostawiłam. Z jednej strony było mi żal tego związku, z drugiej pomyślałam, że jak nie będę reagować, gdy ktoś mnie obraża, to nikt nigdy nie będzie mnie szanował. Mój były już chłopak był w szoku, bo nikt go do tej pory nie zostawił. No cóż, ktoś musiał być pierwszy.

Po rozstaniu pełna emocji, żalu i wkurzenia postanowiłam, że ja mu jeszcze pokażę. Zaczęłam regularnie chodzić na basen trzy razy w tygodniu i długie spacery. Chciałam wyrzeźbić sylwetkę i pokazać mu, co stracił. Z początku na treningi chodziłam z chęci poczucia satysfakcji, gdy zobaczy co stracił, ale gdy emocje opadły okazało się, że po prostu to bardzo lubię. Przestało mi zależeć na tym jak się poczuje mój były. Jakiś czas później usłyszałam od przyjaciółki jak mówił jej, że zrobiła się ze mnie niezła laska i czy myśli, że byłaby możliwość abyśmy byli znowu razem. Nie ma takiej możliwości, ale za jedno jestem mu wdzięczna, dzięki jego chamskim uwagom i początkowej chęci udowodnienia mu co stracił odkryłam moją pasję, jaką jest pływanie.

Komentarze

Masz historię, która powinna znaleźć się na tej stronie? Napisz do nas!

Imię

E-mail *

Wiadomość *