Pozorne oszczędzanie

Ostatnio zdałem sobie sprawę, że promocje na różne produkty to często tak naprawdę tylko pozorna oszczędność. Owszem, jeżeli potrzebuję spodni i mogę kupić drugie taniej to uważam, że jest to opłacalne. Zauważyłem, że najwięcej traciłem na promocjach produktów spożywczych. Super przeceny na warzywa lub owoce. Duża obniżka ceny i człowiek od razu przestaje racjonalnie myśleć. Kupowałem dużo więcej niż mogłem zjeść. Rezultat był taki, że wyrzucałem spore ilości jedzenia. Zrobiłem test, przez dwa tygodnie ważyłem to, co wyrzuciłem i przemnożyłem przez kwotę, w jakiej kupiłem na promocji. Gdybym kupił bez promocji zapłaciłbym więcej za kilogram lub sztukę, ale kupiłbym też odpowiednio mniej. Okazało się, że rzeczy kupionych na promocji wyrzucałem tak dużo, że byłem stratny. Może nie były to duże kwoty, rzędu kilkunastu złotych w tygodniu, ale jednak były to pieniądze, na które muszę pracować, no i w ten sposób marnuje się żywność. Nadal kupuję na promocjach, ale przed wyjściem z domu robię sobie konkretną listę zakupów. Jeżeli widzę etykietkę z mega promocją i wyłącza mi się racjonalne myślenie, sięgam po moją listę i kupuję dokładnie tyle, ile mam zapisane. Od tego czasu nie wyrzucam prawie nic. Mogę żyć ze świadomością, że nie wyrzucam pieniędzy i nie marnuję żywności.

Komentarze

Masz historię, która powinna znaleźć się na tej stronie? Napisz do nas!

Imię

E-mail *

Wiadomość *