Amant z aplikacji randkowej

Umówiłam się na randkę z popularnej aplikacji randkowej. Koleś na zdjęciach przystojny, rozmowa kleiła się jak z nikim wcześniej. Po dwóch tygodniach umówiliśmy się na spotkanie. Przyszedł modnie ubrany, fryzura jakby dopiero wyszedł od fryzjera. Pocałował mnie w policzek na powitanie, wtedy poczułam piękny zapach jego perfum. Urzekło mnie to jakim był dżentelmenem. Otworzył mi drzwi do restauracji, odsunął krzesło, kiedy chciałam usiąść i przysunął. Nie spotkałam wcześniej takiego mężczyzny, wszystko mi się w nim podobało. Randka przebiegła w bardzo miłej atmosferze. Po wszystkim odwiózł mnie do domu i powiedział, że odezwie się następnego dnia.

Na drugi dzień od rana czekałam na wiadomość od niego, lecz telefon milczał. Poprosiłam nawet koleżankę z pracy, żeby do mnie napisała lub zadzwoniła, bo chyba coś z moim telefonem jest nie tak. Niestety telefon był sprawny. W normalnych okolicznościach bym się ucieszyła, jednak tym razem wolałabym, aby to była awaria. Wychodziłam z pracy w ponurym nastroju i wtedy przede mną jak spod ziemi wyrósł Kamil. Zdziwiło mnie to, bo nie wiedział, gdzie pracuję. Zapytałam go o to jak mnie znalazł. On odpowiedział, że przecież wczoraj na randce mu opowiadałam. Nie przypominam sobie, ale w sumie zdenerwowanie i chęć, żeby wypaść jak najlepiej może zrobiły swoje. Może powiedziałam, a nie pamiętam. Zapytałam czemu się nie odezwał, odpowiedział, że telefon mu wpadł do kałuży i nie działa. A więc jednak była usterka telefonu, ale nie mojego – pomyślałam. Humor od razu mi się poprawił.

Poszliśmy na kawę i spacer po parku. Było cudownie. Pocałowaliśmy się pierwszy raz, motyle w brzuchu tak fruwały, że bałam się, że odlecę. Kilka następnych dni to ciągłe spotkania, spacery, wyjścia do kina i inne atrakcje. Zostaliśmy parą, to był najlepszy czas w moim życiu, jak do tej pory. Bardzo szybko nasz związek przeszedł kolejne fazy, w końcu wylądowaliśmy w łóżku. Było bosko, z nikim wcześniej nie miałam takiego seksu.

Po kilku miesiącach coś zaczęło mi jednak przeszkadzać. Nie szukałam na siłę problemów, jednak zauważyłam, że jest coraz bardziej zaborczy. Wyjścia z koleżankami tylko za jego zgodą i przy jego udziale. Po pracy musiałam się meldować co robię, jeżeli nie wracałam od razu do domu. Mieliśmy w firmie spotkanie z okazji świąt Bożego Narodzenia, taka wigilia firmowa, tylko pracownicy bez osób towarzyszących. Mój Kamil wpadł w szał, jak się o tym dowiedział, ale udało mi się go uspokoić. Powiedziałam, że nie pójdę. W dzień wigilii firmowej koledzy prosili, żebym jednak została, bo beze mnie to nie to samo. Po namowach skapitulowałam i zostałam. Kamil cały czas do mnie wydzwaniał, nie odbierałam, bo bałam się tego, co usłyszę od niego. Spotkanie wigilijne skończyło się o godzinie dwudziestej drugiej. Wychodziliśmy w dobrych humorach z firmy. Kolega zaproponował, że mnie odwiezie do domu, bo już jest późno i martwiłby się, gdybym musiała tłuc się autobusami. Wtedy doskoczył do niego mój chłopak wściekły jak nigdy. Z zaskoczenia powalił go na ziemię i zaczął okładać pięściami. Zanim ktokolwiek zdążył rzucić się na ratunek, Kamil był już obezwładniony. Mój kolega od kilku lat trenuje sztuki walki i trzeba przyznać, że obezwładnił go jak na prawdziwego wojownika przystało.

Nie chcieli wzywać policji, żeby mi nie robić przykrości, ale sama o to poprosiłam, bo nikt nie będzie bił moich znajomych tylko dlatego, że jest chorobliwie zazdrosny. Kamil miał sprawę o pobicie. Zerwałam z nim. Myślałam, że to koniec moich problemów z tym człowiekiem. Gdybym ja wiedziała w jakim błędzie jestem. Przez rok nękał mnie telefonami, listami, przyjeżdżał pod moją pracę. Założyłam mu sprawę o stalking. W Polsce ciężko taką sprawę wygrać, ale jakimś cudem mi się udało. Kamil dostał sądowy zakaz zbliżania się do mnie. Na ten moment wydaje się, że dał sobie spokój, ale ja chyba już zawsze będę bardziej ostrożna, czy nie czai się gdzieś za rogiem, czy mnie nie skrzywdzi. Z randkami przez internet dałam sobie spokój. Chłopaka znalazłam w pracy. Okazało się, że Piotrek wojownik od dawna się we mnie podkochiwał. Teraz mam wspaniałego partnera, który w dodatku obiecał, że zawsze mnie obroni.

Komentarze

Masz historię, która powinna znaleźć się na tej stronie? Napisz do nas!

Imię

E-mail *

Wiadomość *