Antyterroryści pomylili adres

Kilka lat temu, dwa dni przed świętami Bożego Narodzenia wydarzyło się coś o czym ja i moja rodzina nie zapomnimy do końca życia. Kończyliśmy ubierać dom przepięknymi dekoracjami, gdy nagle wpadli do nas antyterroryści i skuli mnie, moich rodziców, dziadka i mojego prawie dorosłego brata. Wszyscy byliśmy zszokowani. Nie mieliśmy pojęcia, dlaczego do nas wtargnęli i czego od nas chcą. Nikt nie chciał nam nic powiedzieć. Po kilku minutach okazało się, że pomylili adresy. Mieli wpaść pod nr 16, ale jakiś „geniusz” w ich grupie nie zauważył, że mieszkamy pod 15-tką… Efekt był taki, że tata miał złamaną rękę, a mama dostawała ataków paniki przy większym hałasie. Z rzeczy materialnych ucierpiała choinka, mieliśmy wielki bałagan w salonie i przedpokoju, a drzwi wejściowe były kompletnie rozwalone. Był okres świąteczny i nie znaleźliśmy fachowca, który mógłby nam zamontować nowe. Z atmosfery świąt nic nie zostało, a sąsiad, który okazał się handlarzem kradzionych samochodów zdążył uciec w trakcie tego zamieszania u nas. Mogę się założyć, że miał lepsze święta od nas.

Komentarze

Masz historię, która powinna znaleźć się na tej stronie? Napisz do nas!

Imię

E-mail *

Wiadomość *