Babcia na medal

Moja babcia przeszła na emeryturę w wieku sześćdziesięciu lat. Nie miała za bardzo co robić, szukała dodatkowego zajęcia, ale nikt nie chciał jej zatrudnić. W domu czuła się samotna, dziadek zmarł trzy lata wcześniej. Szkoda mi jej było, ponieważ "emerytka" nie oznacza, że powinna tylko siedzieć w domu. Z tego co obserwuję, moja babcia nadal jest rezolutną pełną energii kobietą. Stwierdziłem, że muszę jej jakoś pomóc, żeby nie czuła się bezużyteczna. Takie poczucie jest najgorsze dla ludzi w podeszłym wieku.

Zabrałem ją pewnego razu do schroniska w nadziei, że spodoba jej się mój pomysł, aby została wolontariuszką i wyprowadzała te mniejsze pieski na spacery. Muszę przyznać, że tak zachwyconej dawno jej nie widziałem. Dogadaliśmy się z pracownikami schroniska odnośnie dni i godzin w jakich babcia mogłaby przychodzić. Wszystko załatwione. Następnego dnia był jej pierwszy dzień w nowej roli. Bardzo się denerwowała, ale na moje zapewnienie, że wszystko będzie dobrze stres jakby zelżał. Wróciła do domu po czterech godzinach cała rozpromieniona. Minął już miesiąc od kiedy babcia trzy razy w tygodniu wyprowadza psy w schronisku. Na początku brała na spacery tylko te mniejsze fafiki, teraz nieważne mały czy duży, wyprowadza każdego, który tego potrzebuje. Jestem dumny z mojej babci, że tak profesjonalnie i z zapałem podeszła do tego zadania. Najbardziej jestem szczęśliwy, że nie musi siedzieć w domu i martwić się, że nie jest nikomu potrzebna. Otóż jest potrzebna mi, swoim dzieciom i jak się okazało całej zgrai psiaków ze schroniska.

Komentarze

Masz historię, która powinna znaleźć się na tej stronie? Napisz do nas!

Imię

E-mail *

Wiadomość *