Dorosłość jest przereklamowana

Kiedy byłam mała to bardzo chciałam być już dorosła. W każde urodziny zamiast się cieszyć z prezentów, ja liczyłam ile mi pozostało do osiemnastki. Nie chciałam chodzić do szkoły i musieć słuchać się rodziców.

Nadszedł dzień moich osiemnastych urodzin i byłam bardzo szczęśliwa. Myślałam, że świat stoi przede mną otworem. Gdybym ja tylko wiedziała, jak się myliłam. Zmieniło się tylko tyle, że mogłam kupić sobie alkohol i inne używki nie prosząc o to kogoś dorosłego spod sklepu. Tylko, że do tego to mnie akurat nie ciągnęło wcale.

Nadal musiałam się uczyć, bo zrozumiałam, że wykształcenie jest ważne, do tego mieszkając z rodzicami nadal musiałam żyć w zgodzie z ich zasadami. Nie był to dom ciągłych zakazów i nakazów, także źle nie było. Kocham moich rodziców i wiem, że to nie było nic wystające poza moje możliwości. Jedyne co się zmieniło to to, że miałam większą swobodę odnośnie późnych powrotów do domu.

Kiedy się wyprowadziłam z domu miało być inaczej. Mogłam robić co chciałam. Niby tak, ale wtedy okazało się, że gotować muszę sama, prać i sprzątać całe mieszkanie muszę ja. Nie było mamy, która by to za mnie zrobiła. Znów to rozczarowanie. Zamiast żyć pełnią życia utonęłam w codziennych obowiązkach i czasami nie mam siły na nic. Kiedyś wychodziłam ze znajomymi w każdy weekend, teraz potrafię skłamać, że jestem chora byleby odpocząć od wszystkiego. Przed rodzicami udaję, że jest super, ale oddałabym chyba całą wypłatę, żeby chociaż przez tydzień czekał na mnie ciepły obiad po powrocie z pracy. Niestety codziennie muszę gotować go sama.

Mimo wszystko nie jestem rozczarowana tym, że moje marzenie się spełniło, bo taka jest po prostu kolej rzeczy. Cieszę się, że mogłam wynająć mieszkanie, nie każdy ma taką możliwość i nadal mieszka z rodzicami, często w nieszczęśliwym domu. Gdybym mogła cofnąć czas to bym tego nie chciała, do szkoły na pewno bym nie wróciła. Jedyne co to bym próbowała nauczyć się jak moja mama jest w stanie wszystko tak szybko ogarniać w domu, bo mam wrażenie, że działa jak robot. Ja przychodzę z pracy, zanim zrobię obiad, pozmywam i coś posprzątam to już pasuje się kłaść do spania. Moja mama kończyła pracę o tej samej porze, wracała do domu, robiła dokładnie to, co ja tylko dla większej liczby osób, a i tak miała czas poczytać książkę, czy obejrzeć serial. Ja nie mam na to siły. Wniosek z tego jest taki, że trzeba uważać na marzenia, bo czasami się spełniają, lecz nie do końca tak jakbyśmy tego chcieli.

Komentarze

Masz historię, która powinna znaleźć się na tej stronie? Napisz do nas!

Imię

E-mail *

Wiadomość *