Gorliwi katolicy
Moi dziadkowie byli gorliwymi katolikami. Codziennie chodzili do kościoła, modlili się też w domu, wszystkich pouczali i uważali się za lepszych ludzi. Podczas któregoś z niedzielnych obiadów nawiązała się dyskusja na temat kremacji zwłok. I ja i rodzice byliśmy za tym, żeby po śmierci nasze ciała skremować, bo nam już i tak będzie wszystko jedno, a koszty pogrzebu będą dużo mniejsze, więc nie ma sensu tracić pieniędzy. Dziadkowie byli oburzeni. Zaczęli nas przekonywać, że taki pochówek to nie pochówek, że ludzie to nie śmieci, żeby ich palić i że należy się godny pogrzeb w trumnie. Argument ze śmieciami był żenujący. Nie mówiąc już o tym, że od lat powtarzaliśmy im, żeby wszystkie śmieci wyrzucali do worków do tego przeznaczonych, ale oni uparcie palili to, co się dało. Pokłóciliśmy się wtedy i nie czekając na drugie danie wróciliśmy z rodzicami do siebie.
Minął ponad rok od tej kłótni i dziadek zmarł. Babcia powiedziała, że sama sobie poradzi z pogrzebem i że da nam tylko znać kiedy się odbędzie. Nie sprzeciwialiśmy się temu, wiedzieliśmy, że na nic się zda nasza pomoc, bo ona i tak zrobi wszystko najlepiej. Zdziwiliśmy się, ale nie zorganizowała odmawiania różańca ani żadnych tradycyjnych obrzędów. Przyszedł dzień pogrzebu i okazało się, że zamiast trumny, na małym podwyższeniu stała urna. Byliśmy zdumieni, myśleliśmy, że doszło do pomyłki. Babcia powiedziała, że nie ma mowy o pomyłce, bo sama osobiście zapłaciła za kremację. Zaargumentowała to tym, że kremacja była tańsza, więc po co ma przepłacać, a dziadkowi i tak już jest wszystko jedno.
Oboje z dziadkiem byli tacy przeciwni, kiedy o tym rozmawialiśmy, a gdy przyszło co do czego, to pazerność babci zwyciężyła i nawet strach przed tym, co ludzie powiedzą jej nie powstrzymał. Nadal uważała się za gorliwą katoliczkę i była dumna, że postawiła na swoim, mimo że dziadek wyraźnie życzył sobie tradycyjny pochówek, więc oczywistym było, że miała za nic jego ostatnią wolę. Czy wszyscy gorliwi katolicy są tacy?
Komentarze
Prześlij komentarz