Nie warto się spieszyć

Zaspałem do pracy i bardzo się spieszyłem, żeby się jeszcze bardziej nie spóźnić. Szef był bardzo wymagający, a ja chciałem mu się przypodobać. Nie zjadłem śniadania, ubrałem się na szybko i popędziłem do garażu. Zacząłem wyjeżdżać samochodem i nagle jak coś nie huknie! Myślałem, że coś wybuchło, cały byłem w nerwach. Wysiadłem z auta i okazało się, że chciałem wyjechać przez zamkniętą bramę… Tył samochodu był w opłakanym stanie, a brama nie nadawała się do niczego. Nie mogłem iść do pracy, bo wyrwa po bramie była tak duża, że z łatwością można było się dostać do garażu, a drzwi prowadzące z niego do domu nie były zbyt solidne i obawiałem się włamania. Musiałem wziąć wolne na żądanie i załatwić nową bramę na już, a samochód oddać do mechanika. Teraz już wiem, że pośpiech to zły doradca i na wszelki wypadek ustawiam trzy budziki zamiast jednego.

Komentarze

Masz historię, która powinna znaleźć się na tej stronie? Napisz do nas!

Imię

E-mail *

Wiadomość *