Przemiana córki
Mam córkę, która jest otyła. Nigdy jej z żoną nie przekarmialiśmy, staramy się gotować zdrowo. Problem zawsze był w niej. Każde kieszonkowe wydawała na fast foody. Jeżeli szliśmy do restauracji, ja z żoną zamawialiśmy coś zdrowego, ona zawsze musiała frytki plus mięso ociekające tłuszczem. Na nic zdały się nasze prośby, żeby spróbowała zadbać o siebie, bo jak twierdziła: „Ma grube kości, a nie jest gruba”. Przyszedł czas liceum. Szkoła znajduje się w innym mieście. Zmieniło się wszystko, koleżanki i koledzy, ogólnie całe środowisko. W pierwszym tygodniu nowej szkoły wróciła do domu z płaczem. Okazało się, że nowe koleżanki nie traktują jej jak stara ekipa. Nowe po prostu ją wyśmiały, że jest gruba. To ją zabolało, ale zadziałało – tak przynajmniej myśleliśmy z żoną.
Nasza córka wzięła się za siebie. Poczytała o różnych dietach, ja wolałbym żeby poszła do dietetyka, ale nie chciała o tym nawet słyszeć. Zaczęła liczyć każdą kalorię, ważyć wszystko. W mojej ocenie jadła aż za mało. Minął miesiąc schudła dwa kilogramy, ładny wynik. Ona chciała więcej, dlatego ograniczyła ilość spożywanego jedzenia, zaczęła więcej pić wody, żeby się zapchać. Nie minął kolejny miesiąc, gdy zemdlała na wf-ie. Pojechaliśmy z żoną po córkę do szkoły i zrobiliśmy jej podstawowe badania. Wyniki były bardzo złe. Już wolałem jak jadła niż, żeby się głodziła, bo to jeszcze bardziej destrukcyjnie działało na jej organizm.
Wróciliśmy do domu, a córka rzuciła się na jedzenie. Powiedziała, że więcej nie wytrzyma tej głodówki. W dwa tygodnie przytyła tyle, ile udało jej się schudnąć przez ponad miesiąc. Po raz drugi zaproponowałem dietetyka. Znów odmówiła, oznajmiła, że skoro ja i mama potrafimy być szczupli to jej też się uda. Wtedy ustaliliśmy plan działania. Zacząłem z nią chodzić na siłownię kilka razy w tygodniu, kazałem jej też zwracać uwagę na to, co my z żoną jemy, co zamawiamy podczas wspólnych wyjść i najważniejsze, kiedy tylko będzie miała wątpliwości, to nie szukać bzdur w internecie tylko do nas przyjść.
Od tamtego czasu minął rok, córka schudła imponujące jak dla mnie osiem kilogramów. Niektórzy powiedzą, że to mało. Najważniejsze, że się udało, bez efektu jojo i w zdrowym tempie. Wcześniej ćwiczyła tylko tyle co na wf-ie, teraz ma dużo ćwiczeń siłowych co też powoduje, że jej sylwetka wygląda dużo lepiej, ale też jest dużo więcej mięśni, przez co waga nie leci tak szybko. Wolę, żeby schudła mniej, ale regularnie niż nagle trzydzieści kilogramów, a za pół roku przytyła jeszcze więcej. Cieszę się, że poszła po rozum do głowy i teraz mądrze do tego podchodzi. Koleżanki w szkole już się z niej nie śmieją, podają ją za wzór i czasami razem z nami ćwiczą na siłowni.
Komentarze
Prześlij komentarz