Słaby wzrok
Mam słaby wzrok. Nie jestem ślepa jak kret, ale wada jest dość spora. Czasami poruszam się po domu bez okularów. Pewnego letniego poranka postanowiłam wypić kawę na tarasie. Myślę sobie sobota rano, dzieci u dziadków, mąż u boku, co może być lepszego? Zrobiłam nam kawkę. Wzięłam swoją filiżankę, do tego książkę, bo lubię poczytać sobie w spokoju na tarasie. Odłożyłam kawę na stolik i w tym momencie zauważyłam ogromnego węża na trawie. Odwróciłam się na pięcie, zaczęłam krzyczeć jak nienormalna i wbiegłam do domu, prawie wytrąciłam mężowi filiżankę z kawą z ręki. Dobrze, że się nic nie stało, bo mógłby się poparzyć. Mąż popatrzył na mnie zdziwiony i zapytał, czemu się drę jak opętana. Powiedziałam mu, że na trawie leży ogromny wąż. Poszedł sprawdzić, kazałam mu na siebie uważać. Ledwo wyszedł na taras i wybuchnął śmiechem. Kazał mi ubrać moje okulary i zobaczyć jeszcze raz tego strasznego gada. Gad okazał się wężem ogrodowym, który dzień wcześniej sama używałam do podlewania moich kwiatów. Zapomniałam go zwinąć, bo w tym samym czasie przyjechali moi rodzice zabrać wnuki na weekend. Od teraz już zawsze ubieram okulary, bo drugiego takiego „zawału” nie przeżyję i mój mąż chyba zresztą też nie.
Komentarze
Prześlij komentarz