Majówkowe ognisko

Miałem szesnaście lat. Z okazji weekendu majowego zaprosiłem moich znajomych na działkę rodziców na ognisko. Po wielu prośbach i zapewnieniach, że będziemy grzeczni i nie będzie alkoholu ani innych używek, rodzice niechętnie ale się zgodzili.

Przygotowania ruszyły dzień wcześniej. Zrobiliśmy składkę na kiełbaski, picie i inne potrzebne rzeczy. Jedna grupka zrobiła zakupy, ja z drugą grupą ogarnęliśmy drewno na opał. Nadszedł dzień ogniska. Umówiliśmy się na godzinę siedemnastą. Rozpaliliśmy ognisko, zjedliśmy po pierwszej kiełbasce, zabawa była świetna.

Dwóch moich kolegów co chwilę gdzieś znikało. Już po godzinie było widać, że coś wypili. Od tego zaczęły się problemy. Młodzi nieprzyzwyczajeni do alkoholu zaczęli się nieodpowiedzialnie zachowywać. Okazało się, że wrzucili zaproszenie na moją imprezę na media społecznościowe. Po chwili na działkę moich rodziców wpadło bardzo dużo ludzi, każdy z nich przyniósł alkohol. Impreza wymknęła się spod kontroli. Kilka ulubionych krzewów mojej mamy zostało spalone. Wiedziałem, że nie zapanuję nad tym wszystkim i zadzwoniłem po rodziców, nie wiedziałem co mam robić.

Oni się nie wahali i wezwali policję. Problemów było z tego bardzo dużo. Mi na szczęście się upiekło, bo ja tych ludzi nie zaprosiłem. Szkoda mi było mamy, że jej tak zniszczyli to, o co dbała. Kilka dni porządkowałem wszystko, kupiłem nowe krzewy i sam wszystko posadziłem, w ramach kary, którą sobie sam nałożyłem. Teraz minęły już dwa lata od tamtego czasu, ja już nie organizuję żadnych imprez, zresztą po tej akcji każdy mój znajomy woli nie podejmować się organizacji ze strachu przed innymi nieodpowiedzialnymi ludźmi. Ja na działkę zapraszam tylko dwóch moich zaufanych przyjaciół z dziewczynami i tak sobie siedzimy spokojnie. Jest mniej ludzi za to bezpieczniej.

Komentarze

Masz historię, która powinna znaleźć się na tej stronie? Napisz do nas!

Imię

E-mail *

Wiadomość *