Remonty na urlopie
Kupiliśmy z żoną dom. Dom był z rynku wtórnego, dlatego na początku musieliśmy go odświeżyć. Pomalowaliśmy ściany, wymieniliśmy panele na nowe, łazienki i kuchnia przeszły generalny remont. Mieszkamy w tym domu dopiero pięć lat, a żona każdy mój urlop planuje mi pod remonty. Nie są to jakieś potężne obciążenia, ale mnie to wkurza. Za każdym razem jak ogłoszę, że mam urlop to mi planuje, co mam odmalować, albo co zmienić.
W tym roku wziąłem tydzień urlopu i oznajmiłem, że żadnych remontów nie zrobię. Oburzyła się i powiedziała, że i tak nie odpuści. Nakupiła farb, folię malarską i już mi nakreśliła wizję, jak zmieni się salon i korytarz po tym odświeżeniu. Na nic moje protesty. Po ostatnim dniu przed urlopem, po powrocie z pracy wszystko było przygotowane do czyszczenia ścian i malowania. Wkurzyłem się, spakowałem walizkę i bez słowa wyszedłem z domu. Telefon od żony odebrałem dopiero na drugi dzień.
Żona zaczęła krzyczeć, że martwiła się o mnie, że bez słowa wyszedłem z domu. Odpowiedziałem, że wyszedłem, bo mam dość ustawiania mi życia, pracuję nie po to, żeby nawet na urlopie cały czas robić. Też mam prawo do odpoczynku, a ona jak chce co pół roku sobie coś zmieniać, to niech sobie założy ogródek i tam sobie zmienia. Ja pojechałem na ryby ze znajomymi i nie miałem zamiaru przez tydzień wracać. Kiedy wróciłem, okazało się, że salon został odmalowany, na korytarz zabrakło jej czasu. Myślałem, że będzie awantura, a żona mnie wycałowała na powitanie, obiadek przygotowała i jeszcze przeprosiła. Zrozumiała, że ona cały czas w domu siedzi (ma pracę zdalną na pół etatu) to ma czas myśleć co by zmienić, a nie rozumiała, że ja też potrzebuję odpoczynku. Malowanie się jej na tyle spodobało, że teraz jak coś chce zmienić, to po pracy pomagam jej meble poprzestawiać, a ona sobie sama maluje. Dzięki temu, że raz się zdenerwowałem i postawiłem na swoim, w momencie, gdy biorę urlop to nie ma mowy o remontach, tylko wyjeżdżamy sobie na wspólne wypady za miasto lub za granicę.
Komentarze
Prześlij komentarz